niedziela, 30 sierpnia 2015

107.W rzeczywistości nie różnimy się tak wiele od innych


W rzeczywistości nie różnimy się tak wiele od innych
Marika Beilschmidt
▲▲▲
-Nie... nie...- wydusiłam, krztusząc się. 
-Wiedziałaś, że tak się to skończy... To wszystko...
-Mieliśmy wyjść z tego razem...
Trzymałam go mocno. Zaczął znikać... Od jego ciała zaczęły wykruszać się małe złote płatki.
-Masz przeżyć, rozumiesz?- patrzył mi błagalnie w oczy.- Obiecaj... Znajdziesz sobie przyjaciół, chłopaka... Będziesz normalnie żyć... 
Już połowa jego ciała ulatywała ku górze, lecąc niczym złoty śnieg. 
-Obiecaj...!-krzyknął. Przez łzy ledwie go widziałam. 
-Ja... - pokiwałam tylko głową, nie mogąc z siebie tego wydusić.
-Dbaj o siebie...- powiedział i wypchnął mnie do czeluści między wymiarami. Rozłożyłam skrzydła, próbując nie wpaść za głęboko. Nie było to łatwe... Ledwo machałam, spojrzałam w stronę z której wypadłam... 
On... Lain... Leżał na plecach z głową obróconą w moją stronę. Na jego twarzy widniał uśmiech i wtedy... Rozpadł się na maleńkie kawałeczki.
-LAAAAAIIIN!!! - krzyknęłam rozdzierająco. Nikt już mi nie został...
-Nie...- zrezygnowałam z walki i spadając patrzyłam na dobrze znane mi niebo, którego już nie zobaczę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz