Zwaśnione Rody
Dita Regnif
Rozdział 47. Kto kontroluje przeszłość, ten ma władzę nad przyszłością
Idąc z ojcem ramię w ramię, mimowolnie zerkała na szykujących się do bitwy popleczników klanu Sasaki oraz Sato. Musieli już się dowiedzieć o decyzjach jakie zapały w namiocie, ponieważ każdy z nich trzymał w dłoniach miecz wygrażając nim w kierunku wroga. Krzyki i obelgi niosły się w powietrzu, podgrzewając już i tak napiętą do granic atmosferę. — Botan… — Kamirama zwrócił się do zastępcy, zmęczonym ruchem przecierając powieki. — Tak jak się umawialiśmy. Ja i reszta zajmujemy się tym problemem, ty zabierasz moją córkę do Wioski. — Odstawię ją całą i zdrową — Botan skłonił się nisko, szybko przerzucając przez ramię niewielki plecak.
Czasami trzeba usiąść obok i czyjąś dłoń zamknąć w swojej, wtedy i łzy będą smakować jak szczęście
Erroay von Uchiha
33. To Fugaku!
Kiedy już wytarła twarz ręcznikiem, udała się do salonu i przysiadła na rogu kanapy, zerkając na leżący obok niej koc. Podniosła go, wtulając w niego twarz. Ile już zdążyło się wydarzyć pod tym kawałkiem materiału? Ile razy ona i Sasuke uprawiali seks na kanapie przykryci akurat tym kocem? Ile rozmów pod nim przeprowadzili, ile pocałunków wymienili? Ile razy czuła jego bliskość? Ten koc po prostu kojarzył jej się z Sasuke. Z nim i z nikim innym. To przykre, że pomimo tylu wspólnie spędzonych chwil, ona wciąż nie była w stanie mu zaufać i w końcu zaczęła do siebie dopuszczać myśl, którą od dawna sugerował jej Shikamaru – Sasuke mógł być w to wszystko zamieszany.
"Jeśli się wyróżniasz, jesteś znienawidzony przez innych."
Maruo Sa
Miniaturka 12 cz. 2 (NS)
Naruto stał jeszcze chwilę przy drzwiach, jakby na coś czekał. Wydawał się być zamyślony. - Synku? Czemu tak tam stoisz? - Hę?- Ocknął się. - Pytam, czemu tak tam stoisz? Kolacja jest już gotowa, chodź jeść. - A tak… Już idę.- Westchnął cicho i skierował się w stronę jadalni, w której czekali już na niego rodzice. Usiadł na swoim stałym miejscu i bez słowa zaczął jeść przygotowany posiłek. Nie zauważył, że Minato patrzył na niego z uwagą.
Miłość to najpiękniejsze sacrum
Oliwia Natsuki オリビア
Rozdział 50 - Porządek
- Nie rozumiem Cię! Robię co w mojej mocy, by Ci pomóc, a ty sam nie próbujesz się nawet bronić! Nie odpokutujesz win siedząc tutaj! Byłeś na wolności, razem z dziewczynami pozbywaliście się mrocznych gildii, a później tak się zwyczajnie poddałeś! Co z tobą jest nie tak? – ostatnie zdanie wypowiedziała już załamanym głosem. Puściła go i bezwładnie osunęła się na ziemie. Jellal poszedł w jej ślady i delikatnie wysunął zza krat swą rękę, by chwycić dłoń zapłakanej już Scarlet. - Przepraszam – odpowiedział wstydliwie. Doprowadził Erzę do łez, jeszcze tego mu brakowało. Tego czynu sobie nie wybaczy. – Dziękuję, że się dla mnie starasz. Mnie zabrakło już woli, by dalej żyć, ale myślę, że znalazłem nowy powód, by jeszcze raz stąd uciec – uśmiechnął krzywo w jej stroną, na co ta parsknęła śmiechem. Szybko wytarła łzy ręką, natomiast ta druga wciąż była ściskana przez rękę Jellala. Odwzajemniła uścisk. - Proszę – szepnęła. – Nie poddawaj się!
Najpierw trzeba poznać zasady żeby je złamać, bo złamana zasada nie działa.
Hana High
15."O ja ciesz pierdziele"
Kiedy wyszła z windy natychmiast tego pożałowała. Po raz kolejny tego dnia chciała zamknąć drzwi, które wytłumiały wszystko. - Pani Haruno dokumenty do podpisania. - pierwszy krok za windą, jeszcze sześć do gabinetu. - Pani Haruno nowi stażyści przyszli - trzy kroki za windą, jeszcze cztery do gabinetu. - Pani Haruno listy z sądu - pięć kroków za windą, dwa do gabinetu. - Pani Haruno ... - trzask drzwi, chyba dobitnie uświadomił wszystkim, gdzie miała w tej chwili wszystko co od niej chcieli. ... Widziała jak wychodził. Chciała na chwilę do niego podjeść, lecz niestety. On miał inne plany, a raczej ma inne plany, które jej nie uwzględniają. - Pani Haruno, telefon do Pani. - powiedział Deidara - Sakura, do cholery, gdzie ty łazisz? - Co się wydarzyło, Em? - chyba jeszcze nigdy nie była tak zdenerwowana. - Kiedy będziesz w biurze? - Za jakieś dziesięć minut. Coś poważnego? - W cholerę.
Nim zgaśnie słońce
Forfeit
VIII. Prawda
– Hinata! – Po sali rozległ się przeraźliwy krzyk. – Cholera jasna, Hinata! – Stary, daj spokój, ogarnij się! – Kiba zacisnął dłoń na ramieniu Nejiego, w którego wstąpiła furia. Jego oczy były dziwne; brakowało im tego blasku, tej bystrości, inteligencji. Widać było jedynie pustkę. Cały się trząsł, a na jego czole widoczna była pulsująca żyłka. Medycy natychmiast podjęli próbę reanimacji. Hyūga dał za wygraną, lecz wyrwał się młodszemu koledze. Stał obok Kiby w drzwiach, nie chcąc przeszkadzać medykom. – Nie waż się umierać – szepnął.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz