wtorek, 28 czerwca 2016

Nowe Chmury na Niebie


 

Kiedy pisanie staje się sztuką...
Darka3363
Shaman King, cz.5 - Szef
— Shiki! — Oburzyła się Ran-Mao. — Miałeś przestać przeklinać!
Hanagumi zniknęły nagle jakiś czas temu, a fakt, że opuścili gardę mając ją cały czas w pełnej gotowości bojowej tylko pogarszał fakt, że nie zauważyli, kiedy Hao został porwany. Shiki’ego doprowadzało to do szału.
— Teraz to daj mi spokój z tym! Hao został porwany i to akurat w czasie, gdy był pod naszą jurysdykcją!
— Daj mu spokój, Hime — odezwał się Kira. — Pokrzyczy trochę i przestanie. Znasz go przecież.
— On miał się tego oduczyć, a ty jeszcze go zachęcasz!


Don't make me a killers
Rozdział 4
Unititled
Wyjął z kieszeni kluczyk, przekręcił go szybko w zamku aby wkroczyć do mieszkania. Zapalił światło w maleńkim korytarzyku. Drzwi od sypialni były otwarte, więc dostanie się tam z nią na rękach nie było problemem. Usadził ją na niskiej szafce, spoglądając na nią z głodem we fiołkowych oczach, powoli zdjął z niej szpilki.
- Połóż się spać - już miał odejść ale ona szybko chwyciła go za rękę prosząc go samym spojrzeniem, aby został. Odwrócił się do niej tyłem, bo gdyby mógł już dawno zrzucił by z niej wszystkie ubrania. Dlaczego wiec tego nie zrobił?
- Zostań...proszę - złapała go i druga dłonią przyciągając do siebie. On nieugięcie stał w miejscu, zacisnął wargi w wąską linię.
No dalej...
- Hidan... błagam.


Czasami trzeba usiąść obok i czyjąś dłoń zamknąć w swojej, wtedy i łzy będą smakować jak szczęście
Akari
40. A niby, co innego robi się na łóżku?
— I na taką dopowiedz liczyłam — odparła uśmiechając się zadziornie i płynnym ruchem zdejmując z siebie bluzkę. Pod nią miała czarny stanik, w całości wykonany z prześwitującego materiału, ozdobionego czerwonymi dużymi wzorami. Nie zdążył się na niego napatrzeć, gdyż szatynka chwyciła za jego bluzkę, podciągając ją do góry. Chwilę później wylądowała na podłodze koło górnej części ubrania dziewczyny. Potem ich wargi się złączyły w namiętnym i kuszącym pocałunku. Atmosfera robiła się coraz bardziej gorąca, a sam Itachi nabierał większej ochoty. Dłonie wędrujące po półnagim ciele Keiko natrafiły na zamek w szortach, z którym poradziły sobie bez problemu. Usta z warg przeszły na szyję i dekolt. Ramiączka stanika zaczęły być uciążliwe, więc zostały zsunięte. Czuł jak dłonie szatynki wędrują po jego nagim torsie, jak powoli odpinam pasek u spodni, guzik, a potem sam suwak. Jak paluszkami delikatnie prześlizguje się po materiale bokserek, zsuwając spodnie do końca. Na chwilę oderwał się od całowania dekoltu, aby spojrzeć w piękno granatowych oczu.


W kręgu nienwiści
ren
Rozdział 2.
Płakał. Wiele czasu minęło od kiedy ostatnim razem wylał tyle łez.
- Tyle życia poświęciłem dla mego kraju, a czuję się jakbym był przeklęty. - Powiedział do siebie. - Dwie kobiety, które kocham jednakowo. Dwoje dzieci, które noszą to samo brzemię... czym sobie na to zasłużyły... dlaczego Oni, ja... ja tylko chciałem być szczęśliwy... Hiruzen, Ty draniu. Dlaczego to zrobiłeś...


Najbardziej brakowało mi Twojego milczenia
Toyoko Watabe
Przypadek Skrajnie Ironiczny: Rozdział I
– Kultura wymaga, abyś najpierw się przedstawił, później możemy rozmawiać o wszystkim, nawet o pogodzie.
Brunet wysoko uniósł brew, dziwiąc się ciętemu językowi dziewczyny. W różowych włosach, obcisłej białej bluzce, czarnych rurkach i czółenkach na obcasie, wyglądała raczej jak typowa pusta cizia. Wzrokiem dokładnie omiótł jej ciało, uśmiechając się kącikiem ust.
- Uchiha Sasuke, starosta Programowania Gier. – Z dumą przeczesał włosy.
- Czyli nerdem jesteś? Czaję. – Skinęła głową z „zadumą”, po czym bezceremonialnie usiadła na trawie. – Sakura Haruno, filologia japońska z ukierunkowaniem na językoznawstwo, po studiach mam zamiar zostać kierownikiem w maku, magia mało przyszłościowego kierunku. – Wzruszała ramionami.


Everybody wants to rule the world
Nobie
1. Więziennym szlakiem
Czy zapomniałem wspomnieć, że siedzieliśmy w meksykańskim więzieniu?
— Co znowu? — Nie znałem meksykańskiego, hiszpańskiego ani żadnego latynoskiego języka. Wbrew pozorom porozumiewałem się bez większych problemów, w jakiś magiczny sposób oni rozumieli mnie, a ja rozumiałem ich. Mimo wszystko nie wdawałem się w długie rozmowy, rzucałem krótkimi słówkami i sentencjami, kiedy tylko uważałem, że zaszła taka potrzeba. Teraz, patrząc na niskiego, pulchnego strażnika w szarawym mundurze i z pałką doczepioną do paska od spodni, zrozumiałem, że coś się stało. To był nasz pośrednik.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz