wtorek, 26 lipca 2016

Nowe Chmury na Niebie



Zwaśnione Rody
Dita Regnif
XLIX Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą
Dumając nad tą kwestią, powoli zbliżył się do kompana i bez słowa opadł na miejsce obok, wystawiając twarz do słońca. Przymknął powieki czując jak przyjemne ciepło ogrzewa mu skórę, czekając cierpliwie aż Itachi postanowi się odezwać. Nie byłoby dobrym wyjściem naciskanie na mężczyznę, bo wtedy jak nic ponownie zamknąłby się w swojej skorupie.
— Miałeś rację.
— W sensie…?
— Z Senju.
— Ach… — mruknął Shisui pod nosem, wreszcie rozumiejąc o co chodzi. Mimowolnie rozwarł jedną powiekę, kontrolnie sprawdzając czy na horyzoncie nie ma żadnej komety albo asteroidy pędzącej ku ziemi. Westchnął z niewysłowioną ulgą zauważając czysty, nieskalany chmurami błękit. Dotychczas tylko widmo rychłej śmierci mogło zmusić — ale niekoniecznie — tego konkretnego osobnika do przyznania się głośno, że zawalił sprawę. Takie rzeczy nie zdarzają się często, a mianowicie nigdy, ale kto by się tam wdawał w szczegóły. Wypadało radować się faktem, że Itachi po tak długim czasie postanowił przejrzeć na oczy, chociaż jak widać odrobinę się spóźnił.


Czasami trzeba usiąść obok i czyjąś dłoń zamknąć w swojej, wtedy i łzy będą smakować jak szczęście
Erroay von Uchiha
43. Czy teraz możemy porozmawiać? 
Wydawało jej się, że podsunęła je do samej twarzy, ale nie miała tej pewności. Nie czuła ich. Nie czuła niczego z wyjątkiem brzucha. Wielkiego zaokrąglonego brzucha, który kurczył się jak balon, który ktoś przebił szpilką. Kiedy zaś zmniejszył się do normalnych rozmiarów, Haniko wrzasnęła z bólu. Odruchowo zgięła się w pół i złapała za bolące miejsce. Z trudem łapała oddech, próbując zapanować nad dreszczami, które czuła na całym ciele. Ból powoli ustawał. Powoli wracało jej też czucie w dłoniach, które teraz piekły ją niemiłosiernie. Spojrzała na nie, dostrzegając, że całe umorusane były krwią.
Gęstą lepką krwią, równie gorącą, jak lawa.
Krwią, która nie wzięła się przecież znikąd.


Zapomniane Istnienia
Kaori Fukao
[6] Zaakceptować śmierć
Cywile myślą, że wiedzą, czym jest cierpienie. Gówno wiedzą. Oni nie walczą, nie oddają swojego życia za innych, oni nie giną na banalnie prostych misjach, ratując życie jakiegoś dzieciaka, który nie umie posługiwać się kunaiem. Nie wiedzą, czym jest bycie shinobi. A nawet jeśli mają jakieś poczucie obowiązku wobec wioski, kończy się ono w momencie nadciągającego niebezpieczeństwa, gdy jako pierwsi biegną do schronu, gdy krzyczą i błagają o ratunek, gdy dziękują poległym za ich poświęcenie.

Fairy Tail - Nieco inna historia Gildii Wróżek
Roszpuncia
Epizod VIII
Dziewczyna odetchnęła z ulgą i uwolniła dłoń z dłoni pana Kuroh. Po skończonym tańcu, ukłonili się sobie i mieli rozejść, ale pan Shiro, kładąc dłoń na ramieniu Lucy, zatrzymał ją. Dziewczyna zadrżała, a po jej zarumienionych, podczas skocznego podrygiwania, policzkach, nie został nawet ślad – w momencie stała się chorobliwie blada. Rozbieganym wzrokiem szukała kogoś ze swojej drużyny, żeby zaalarmować ich, że jest w niebezpieczeństwie, ale jak na złość nikt z przyjaciół nie patrzył w jej stronę. Natsu, standardowo, objadał się tym, co stało na stołach, Grey uciekał przed Juvią, ukrywając się wśród gawiedzi zebranej na placu przed Ratuszem, Erza pokazywała swoją „Szkołę Królowej Tańca”, męcząc jakiegoś biedaka, który zzieleniał na twarzy, a Wendy wraz z Happym i Carlą siedzieli na ławce niedaleko fontanny, prowadząc ożywioną rozmowę. Miała problem, i to spory, a pomocy znikąd.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz