sobota, 7 stycznia 2017

257. Zwodzeni

Zwodzeni
Sasame Ka 
▲▲▲
Słyszałam ten dźwięk; jak gong rozbrzmiewał między ulicami wioski. To przyszło nagle. Niespodziewanie. Niczym zachodni porywisty wiatr, który targał moje włosy.
Biegłam. Biegłam czym prędzej. Biegłam. Biegłam bez wytchnienia.
Wykrztuszając swoje zmarnowane płuca, błagałam o pomoc. Bo to nadeszło.
Wszyscy wokół mnie walczyli z nieprzyjacielem, a ja przedzierałam się przez tłum ludzi. I kiedy w końcu dobiegłam do kogoś, kogo potrzebowałam, wykrzyczałam tylko:
— Zniknęła!
A on spojrzał na mnie niezrozumiale. Czarny płaszcz powiewał, unosząc się nad płomieniami. Cała wioska stała w ogniu. To była czeluść; ostatnie oddechy Liścia.
— Sarada zniknęła!
I wtedy Sharingan rozbłysnął krwistą czerwienią.
Nadeszła wojna.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz