wtorek, 27 października 2015

Nowe Chmury na Niebie



Wyartykułuj mi prawa miłości
Karolina Jasińska
„Wybacz.” (One-shot cz.1)
Upadałam.  Leżałam i zwijałam się z bólu. Podniosłam głowę i spojrzałam na Remi, stała kilka metrów dalej. Co ona robi? Czemu stoi? Czemu mi nie pomaga? Różne pytania przychodziły mi na myśl, ale teraz liczyły się tylko te trzy.


"Nie ma już po co żyć w tym świecie. Tylko zemsta przyniesie mi ukojenie" - Krew Wiśni
Kao Bae 
6. Przetrwanie 
Nie mógł uwierzyć. Przed nim stali dwaj, jeszcze niedawno uznani za zmarłych, bohaterowie tej wojny. Kapitan Yamato długo nie potrafił otrząsnąć się z tej myśli. - Jak?! – Tyle zdołał wykrztusić. - Na pierwszy rzut oka byliśmy martwi. Prawie kroczyliśmy już na tamtą stronę, ale uratowali nas – Odparł Naruto, uśmiechając się przyjaźnie w kierunku kapitana. – Przez pewien czas musieliśmy osunąć się w cień i pozwolić myśleć reszcie, że nie żyjemy. Mieliśmy zbyt poważne rany, żeby od razu działać. Jego myśli pracowały na najwyższych obrotach, analizując każde jego słowa. To zdecydowanie nie był sen, ani iluzja. To działo się naprawdę. - Skąd wiedzieliście, gdzie mnie szukać? – Zapytał już spokojnym głosem. - Widziałeś mnie wcześniej – Odparł jedynie Sasuke.


Miłość to cholernie dziwne uczucie, tak łatwo je stracić zaraz po odnalezieniu 
Kathie-chan 
Rodział 28
-Widzę że mój kochany synek nauczył się czegoś. -NIE.JESTEM.TWOIM.SYNEM. – każde kolejne słowo oznaczało następny cios lądujący na ciele demona. Oczy blondyna zaszkliły się, a za chwilę łzy zamazywały mu pole widzenia. Szloch słyszalny był nawet przez stojącego w bezpiecznej odległości Yahiko. -Oh, rozczuliłeś się synku? – zaśmiał się ścierając krew sączącą z rozwalonej brwi i ust. Naruto zacisnął zęby. Nagle pojawiła się nad nim czarna kulka, która szybko pochłonęła go do wnętrza. „Już po tobie” uśmiechnął się do siebie czerwono włosy widząc rozprzestrzeniający się wybuch w kuli. Charknął głośno i padł na kolana czując przebijające jego ciało ostrze.


Fairy Tail – Nieco inna historia gildii Wróżek  
Roszpuncia  
Epizod I  
Obudziła się z płytkiego snu, zlana potem. Rozejrzała się wokoło. Miała wielką nadzieję, że to, co stało się ponad 17 lat temu i śni się jej każdej nocy, było iluzją jej dziecięcego umysłu. Ale nie. Spoglądała na kamienne ściany i taki sam sufit. Czuła przejmujące zimno, bijące od głazów, wśród których przyszło jej przebywać. Pokój, o ile taką nazwę można nadać celi, w której się znajdowała, był w miarę gustownie urządzony. Ogromne łoże wykonane z drewna dębowego miało wygodny materac oraz cztery pięknie zdobione wsporniki zwieńczone zwiewnym baldachimem w barwach Zorzy Polarnej, który poruszał się przy każdym podmuchu powietrza i pięknie mienił. Miała ogromną szafę, w której znajdowały się cudowne ubrania, buty i dodatki. Jednakże nigdy nie używała tych fatałaszków. Jak miała nosić coś, co dostała od człowieka, którego nienawidziła całym sercem?


Mówił, że przywiązanie jest ograniczeniem samego siebie.  
Adriemmer R 
V. Podcięte skrzydła 
- Eidori. - znowu zaczął, wyrywając mnie z zamyślenia. - Musisz wiedzieć, że jeśli coś na tej misji będzie szło nie tak, masz po prostu stamtąd uciekać.  - Co? O czym Ty mówisz, Itachi? - zmarszczyłam brwi w niezrozumieniu.  Westchnął. I nadal przenikliwie na mnie patrzył.  - Dlaczego miałabym to robić? - Dlaczego tak nagle z tym wypalił? Od zawsze był moim wyznacznikiem sytuacji, gdyż zawsze był opanowany. Widząc go w takim stanie, poczułam się co najmniej nieswojo. - Itachi... Uniósł twarz tak, że światło księżyca zdałało mi ją oświetlić. Pokrywały ją teraz liczne, drobniutkie zmarszczki.  - Wybrano mnie na tą misję i przedstawiono o wiele dokładniej niż całej waszej piątce.


Są na tym świecie ludzie, którzy lubią samotność. Ale nie ma nikogo, kto mógłby tę samotność znieść. 
Shōri Chan 
I. Ucieczka, różowowłosy towarzysz podróży i gildia Fairy Tail 
– Nie mamrocz pod nosem. Jesteś straszna. – przemówił kot. Po tonie jego słodziachnego głosiku można było rozpoznać, że mówi to, aby ją zdenerwować. – Och, przepraszam! – prychnęła. – Wiesz, niecodziennie widzi się gadającego, niebieskiego kota, który bawi się w aniołka! A tak poza tym…! – I zaczęła narzekać na wszystko, co jej się tylko nawinęło. Kotek jednak stracił zainteresowanie blondynką już po pierwszym słowie, jakie wypowiedziała. Usiadł obok walczącego z mdłościami chłopaka i wlepił w niego wzrok — ni to rozbawiony, ni to zatroskany. – W każdym razie – ciągnęła dalej Lucy, nabierając powietrza – jestem Lucy, a wy? – Aye! Jestem Happy! – Wskazał na różowowłosego . – A ten tu to Natsu. Ma okropną chorobę lokomocyjną! Blondynka zachichotała. Rzeczywiście, chłopak wyglądał tak, jakby miał zaraz zwrócić całą zawartość swojego żołądka.


Sakura no bakuhatsu 
Caiirean 
Siódmy 
"Zdębiałam słysząc te słowa. Jaki przestępca? O co tu chodzi? Nie miałam ani sekundy do stracenia, wioska może być w ogromnym niebezpieczeństwie! Zerwałam się na równe nogi, nie upijając nawet łyka ze szklanki wody. Biegłam ile sił w nogach do reszty mojej drużyny. Cholera, oby nie było za późno..."


Fairy Tail – Nieco inna historia gildii Wróżek  
Roszpuncia  
Festiwal miłości (One-Shot)  
Natsu uparł się, że odprowadzi mnie do domu i żadne prośby czy groźby, chociaż tych tak naprawdę nie było, nie zmieniły jego nastawienia. Na dodatek dopingowali go podchmieleni magowie, a najbardziej aktywna była Erza, której policzki, po kilku głębszych i z jej bardzo słabą głową, przypominały owoce dzikiej róży. W końcu dzisiaj, z okazji święta, do Magnolii przyjechało wielu turystów, a wraz z nimi typki spod ciemnej gwiazdy. Festiwal był więc okazją i do szampańskiej zabawy, jaka przed chwilą dobiegła końca w naszej gildii, a przynajmniej tak sądzę, gdyż wszyscy obecni w budynku byli nieprzytomni, jak i do zarobienia w nos. Zgodziłam się więc dla świętego spokoju, a poza tym byłam zbyt zmęczona, by w razie potrzeby zdołać się obronić. Już nawet świadomość, że moje Duchy same pojawiają się w tym świecie, nie była na tyle krzepiąca, by odrzucić propozycję przyjaciela...


Gdy dusza boli, a serce płacze... 
Majster 
Rozdział 3. 
Cztery dni... Tyle zajęło im zrobienie tak niewielkich postępów. Sasuke uważany przez wielu za geniusza z Klanu Uchiha ledwo dowierzał. Podczas treningów z ojcem niejednokrotnie używał ognistych technik. Co prawda Fugaku zawsze mówił, że jeszcze wiele mu brakuje do poziomu eksperta, że nadal jest nowicjuszem. Chłopak nie do końca rozumiał o co mu chodziło, bo koniec końców potrafił używać technik Katonu. Teraz jednak wiedział jak słaba była Jego umiejętność kontroli chakry.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz