wtorek, 12 stycznia 2016

Nowe Chmury na Niebie


W rzeczywistości nie różnimy się tak wiele od innych 
Marika Beilschmidt
Rozdział 21- Przed
Stanęłam pośrodku drogi i spojrzałam w górę, na ciężkie, szare niebo. Wypuściłam z ust powietrze, które zamieniło się w parę. Nagle na mój nos spadł kawałek lodu, który szybko się rozpuścił.  Śnieg.  Zamknęłam oczy i zamarłam z głową skierowaną ku smutnym chmurom. Płatki, które spadały na moją twarz szybko się topiły, ale wkrótce przestały.  Cichy szelest wyrwał mnie z odrętwienia. Wstrząsnął mną dreszcz, po czym szybko uskoczyłam w prawo. Koło mnie przeleciała strzała. Ukucnęłam. Wypatrzyłam błysk. Przyzwałam snajperkę, wymierzyłam i strzeliłam. Z drzewa spadła stłuczona butelka. -Co...?- szepnęłam. Ostry ból przeszył moją głowę. Usłyszałam jeszcze głuchy huk, po czym zapadła ciemność...

Fairy Tail - Nieco inna historia Gildii Wróżek  
Roszpuncia
One-Shot, Dobrego złe początki Part I
Zatrzymałem się i nadstawiłem ucha, a gdy dźwięk się powtórzył, spojrzałem w prawo, gdyż stamtąd dochodził. W błotnej kałuży, powstałej po padającym całą noc deszczu, ktoś siedział, i to w dość dziwnej pozycji. Sądząc po ubiorze była to dziewczyna. Patrząc na nią, zbierało mi się na śmiech. Wyglądała bardzo pociesznie, cała umazana błotem. Jej włosy, kiedyś blond, teraz przypominały nieudany eksperyment początkującego fryzjera. Spódniczka i bluzka były w kilku miejscach zabryzgane błotem, zupełnie jakby awangardowy malarz rzucał w nie balonami napełnionymi brązowo–podobną farbą. I do tego długie, umorusane nogi, będące praktycznie całkiem odkryte, gdyż spódniczka podjechała do bioder dziewczyny. Na widok tego wszystkiego początkowo nieśmiało się zaśmiałem, by potem rechotać na całego, trzymając się za brzuch. Chwilę później ocierałem cieknące z oczu łzy, ale gdy spojrzałem na nią, mina mi zrzedła, a ciało zesztywniało. Patrzyła na mnie wielkimi orzechowymi oczami z takim wyrzutem, że zrobiło mi się głupio. To była zaledwie jedna chwila i nasze pierwsze spotkanie, a ja poczułem, że znam ją od lat. Spojrzałem głęboko w jej niezwykłe oczy i między nami zawisła magia, ale nie ta, którą się posługiwałem. Magia, o której zdarzyło mi się słyszeć, a której nigdy nie doświadczyłem. Aż do teraz.


"Życie nie jest czarno-białe" 
 Toya
4. Koniec imprezy
 - Przegiąłeś, dupku – dziewczyna postąpiła krok naprzód. Sama jeszcze nie wiedziała, co chce zrobić brunetowi. Przyrzekła sobie jednak, że ślady paznokci pozostaną długo na jego ciele. - Kazuki, przyniosłam wam ciasto! - nastolatkowie natychmiast odwrócili się w stronę schodów, z których dobiegał wesoły głos gospodyni domu – A wy jeszcze nie w pokoju? No i gdzie się podziała pozostała dwójka? Trochę was tu ubyło – zaśmiała się nerwowo kobieta widząc, że nastolatkowie niezbyt się dogadują.


Są na tym świecie ludzie, którzy lubią samotność. Ale nie ma nikogo, kto mógłby tę samotność znieść. 
Shōri Chan
IX. Początek wojny, prowokacja i prawdziwa wściekłość płomieni.
Dragoneel zawiesił wzrok na swojej blondwłosej przyjaciółce, która stała tuż obok niego. Wyglądała, jak siedem nieszczęść — potargane włosy, zaczerwienione od płaczu oczy i policzki, mina wyrażająca tylko ogromny smutek i poczucie winy. Smoczy Zabójca doskonale wiedział, że nie może jej zostawić w takim stanie i iść się bić. Potrzebowała wsparcia. Objął ją ramieniem i zetknął swój lewy policzek z jej prawym, próbując podnieść ją na duchu. Uśmiechnęła się do niego, lecz nie był to jeden z tych wymuszonych uniesień kącików ust, które posyłała każdemu przez cały dzień, żeby zapewnić, że wszystko jest w porządku. Ten uśmiech był szczery, przeznaczony tylko dla niego.


Konoha Crime Files 
Kareena Surabiku
Rozdział 1. 1.
Sakura milcząco skinęła głową. Shikamaru żachnął się z niezadowoleniem. - Naprawdę zamierzasz jutro pracować? Włóż trupa do lodówki, będziesz mieć dzień wolnego. Temari posłała mu zgorszone spojrzenie. - To twoja dewiza życiowa? – spytała kwaśno. Shikamaru zmarszczył brwi. - Jutro jest niedziela, jak myślisz, komu przydzielą tę sprawę? Nie lubię pracować z batem nad głową.


Miłość to najpiękniejsze sacrum 
Oliwia Natsuki オリビア
Rozdział 49 - To co szybko przemija
"- To kiedy zamierzacie nas odwiedzić w Magnolii? – zapytał Natsu, biorąc kolejny kęs jajka. - Jeszcze nie wiemy. Możliwe, że najpóźniej za dwa tygodnie to zależy jak wyrobimy się z zabezpieczeniem doliny. Nie chcemy by coś się tu stało podczas naszej nieobecności – wyjaśniła białowłosa.  - My też nie chcemy od razu ruszać w bój. Najpierw musimy ustalić plan ataku, sprowadzić resztę smoczych zabójców, a potem z nimi to przedyskutować – rzekła poważnie Lucy. – To nie jest pierwsza lepsza bijatyka w parku, gdyż tu na szali stawiamy życia swoje, a także wielu ludzi. Nie możemy ot tak bez przygotowania pójść się bić, mając nadzieję, że wygramy. Nastała cisza. Cała trójka wzięła sobie do serca to co powiedziała dziewczyna. Wiedzieli, że poprzeczka stoi wysoko, ale bez względu na wszystko nie mogą się poddać. Gdyby Zeref wygrał to oznaczałoby koniec ludzkości. Koniec wszystkiego na co tak ciężko pracowali. Koniec wszystkiego co tak mocno kochali. Koniec świata."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz