wtorek, 24 maja 2016

Nowe Chmury na Niebie


"Nie ma już po co żyć w tym świecie. Tylko zemsta przyniesie mi ukojenie" - Krew Wiśni
Kao Bae
9. Szepty
Nowa twarz. Nowa rola do odegrania.
Następnym miejscem na mojej liście był szpital. Miałam porachunki z kobietą która bez żadnego zawahania doniosła o mojej tajemnicy. Kosztem tego donosu okazały się dzieci, z którymi przez krótką chwilę się przyjaźniłam. Pochowałam je własnymi rękoma.
Jak nigdy nic, przystąpiłam do pracy. Rzuciłam się w wir leczenia. Miejsce nic się nie zmieniło. Nadal przybywało chorych albo martwych. Z jednym wyjątkiem – było coraz gorzej.
Kątem oka obserwowałam Sayori, która również od czasu do czasu mi się przypatrywała. Myślała, że jej nie widziałam. Była w błędzie. Zdecydowanie zbyt dużo widziałam, ale niech jeszcze myśli inaczej.


Miłość to najpiękniejsze sacrum
Oliwia Natsuki オリビア
Rozdział 56 - Przygody Lata (część 1)
Nic nie odpowiedział. Wymusił na sobie głupi uśmiech i zapytał o kuchnię. Drac posłusznie wskazał mu drogę, a także pozwolił mu na przygotowanie samemu posiłku. Kilka kanapek dobrze zrobiło chłopakowi, a także krótka rozmowa z chłopaczyną, który okazał się nie być wcale taki straszny. Nie rozmawiali o „wampirach”, lecz o zwykłych warunkach tu panujących, czyli jak małe dziecko może tu wytrzymać. Umrzeć z nudów można, a zabawa z trudem przychodzi.
Nie minęło pół godziny, gdy Natsu postanowił się zdrzemnąć, a gdy obudził się tuż przed wschodem słońca o dziwo Drac poszedł już spać. Różwowłosy wolał nie czekać na przybycie jego ojca, ale czuł się głupio nie mogąc się odwdzięczyć.
- Kiedyś tu wrócę – zaśmiał się nerwowo i wyruszył w dalszą podróż. Słońce właśnie wzeszło, a gdy Natsu zdołał już pokonać pewien odcinek drogi, odwrócił się by posłać zamkowi ostatnie spojrzenie, lecz niczego takiego nie zastał.
Zamczysko zniknęło.


The pleasure of pain and fire 
Adriemmer R
III. Nieproszona
- Czy jest coś, co mogłabym dla Ciebie zrobić? Czym za jednym razem spłaciłabym swój dług? - zaczęła od nowa.
- Nie. Nie oczekuję niczego w zamian za coś, co było moją moralną powinnością. Jestem shinobi, tak jak Ty. To wystarczający powód - skwitowałam prosto i bez wahania. Słowa same przyszły mi na język.
- W takim razie - wypaliła niemalże od razu, a ja słyszałam niechęć w jej głosie - czy to ja mogę mieć do Ciebie jeszcze jedną prośbę, Sakura? Jedną.
Uniosłam brwi, zbierając wzrok z podłogi i układając go na jej lawendowej bluzce.
- Odejdź. Najszybciej jak możesz.


Life of Shinigami
Emelia DSE & William T.Spears
6. Księgi nie kłamią
Drogę zastąpił im mężczyzna w okularach kujonkach. Był ubrany w nieco za dużą koszulkę z logiem Metalliki, wąskie czarne spodnie i znoszone białe adidasy. Czarne włosy wymykały się niesfornie spod czapki z napisem „KEEP CALM AND DIE”.
— Kogóż to moje piękne oczy widzą? Prymus shinigami Nicodemus Vilnius zaszczycił nas swoją obecnością! — krzyknął, uśmiechając się promiennie. Kilku Żniwiarzy przy stołach w holu spojrzało na niego krzywo, ale mężczyzna nie zwrócił na to uwagi.
— Cześć — odpowiedział Nicodem. — Ann, pozwól, że przedstawię ci tego dziwaka.


Kami.
Konan
|24| 孤児 Minashigo.
"Poczułam pęd powietrza płynący od jej szybko poruszającej się sylwetki. Kiedy jej palce miały dotknąć dzwonków złapałam z nią kontakt wzrokowy. Jej oczy się zmieniły. Widać w nich determinację. Jednak to za mało… Uśmiechnęłam się do niej w ostatniej chwili i odchyliłam się do tyłu, łapiąc ją ubranie i przerzucając do tyłu, za siebie. Nie musiałam do tego nawet użyć siły. Jej własny pęd wystarczył. Wyprostowałam się i natychmiast obróciłam się w jej stronę, cały czas się do niej uśmiechając. Wylądowała na nogach i tak jak ja od razu się wyprostowała.
- No jak tam? – zapytałam wyciągając papierosy z kieszeni.
- Świetnie, Konan-sensei."


Fairy Tail - Nieco inna historia Gildii Wróżek
Roszpuncia
Epizod VII
— Ludzie! – zawołała Lucy, słysząc ich przerażone, zaskoczone krzyki i patrząc w ślad za oddalającymi się sylwetkami przyjaciół. Już miała się podnieść z ziemi, gdy Fafnir zwrócił ku niej swój wielki łeb i postąpił krok w jej stronę, sprawiając, że podłoże zadudniło. Dziewczyna podwinęła nogi pod siebie i przesunęła pośladkami po ziemi, by być choć odrobinę dalej od przerażającego przeciwnika. Jej serce waliło jak oszalałe. Tak bardzo się bała! Zrobiła nieznaczny ruch ręką, chcąc dosięgnąć przytroczonych do pasa kluczy, ale wtedy przednia prawa łapa gada wylądowała dwa centymetry od jej nogi, a pęd powietrza rozwiał blond włosy i sprawił, że gęsia skórka pojawiła się na jej ciele. Krzyknęła, podskakując w miejscu i zamarła, patrząc w granatowe ślepia przeciwnika, skupione na jej osobie. Wiedziała, że smok nie żartuje i chociaż bardzo martwiła się o przyjaciół, ani drgnęła, będąc pewną, że swoim zachowaniem narazi ich na większe niebezpieczeństwo. Gdy smok uniósł łapę i przesunął ją nad dziewczynę, ta, niewiele myśląc, przeturlała się kilka metrów na prawo, zatrzymując na powalonym podczas zmagań z Jormundgandem konarem.


"Życie nie jest czarno-białe"
Toya
7. "Przypadki chodzą parami"
- Jest źle Kazu. Bardzo źle - nastolatka, wciąż stojąc na schodach, próbowała znaleźć jakieś wyjście z tej sytuacji. Uznała, że chyba najlepszą opcją będzie załatwienie sprawy od razu - wbrew temu, co mówiła matka dziewczyny.
- Widzę, że moje oceny z angielskiego troszkę was zaszokowały... - wydusiła z siebie złotooka, wchodząc w końcu do kuchni. Nie musiała długo czekać na reakcję ojca.
- Nigdy nie zatajałaś przed nami tak ważnych rzecz! Co się z tobą dzieje?!
- Ja...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz